niedziela, 13 grudnia 2015

Chorobliwie.

Wczoraj jechałam do Galaxy spotkać się z P.
W okolicach przystanku Brzozowskiego wsiadł gość. Zwróciłam na niego uwagę tylko dlatego, że zajął miejsce, na którym ja chciałam usiąść. 
Na Poniatowskiego weszła do tramwaju jego znajoma ze swoim mężem. 

Pokazywał im swoją książkę, która właśnie jest w fazie drukowania.

Uwielbiam w ludziach pasję.
A gość opowiadał o książce w taki sposób, że oczami przesuwałam po tej samej stronie Wiedźmina przez 10 minut, ale słuchałam każdego jego słowa.

Oczywiście parę razy przyłapałam się na tym, że się w niego wpatruję jak sroka w gnat, ale chyba tego nie zauważył :D

Przyjrzałam się też okładce (miał przy sobie wydrukowaną, ale niesklejoną książkę) i potem znalazłam go w Internecie...

W środę jest promocja książki. I zastanawiam się, czy nie pójść.
Z jednej strony tematyka książki jest mi dość bliska, zaciekawił mnie jej temat, ale... tak jakoś głupio.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz