W 2006 roku wydany został "Psałterz wrześniowy". Wtedy właśnie moim marzeniem stało się, żeby usłyszeć na żywo jednego z solistów.
Zakochałam się w głosie, w oczach, w naturalności, prawdziwości i mimice twarzy podczas śpiewania.
Uwielbiam wokalistów, którzy robią różne dziwne miny w czasie śpiewania. Dzięki temu wiem, że naprawdę odczuwają w trakcie występów. Nie odtwarzają tylko nut, ale naprawdę wkładają w to serce.
I kilka tygodni temu udało mi się spełnić moje marzenie.
Wiem, mam niezły zapłon, ale do tej pory jestem pod wielkim wrażeniem tego dnia.
10 maja 2016r.
Koncert Janusza Radka w Szczecinie.
Nie dość, że była to moja pierwsza wizyta w szczecińskiej Filharmonii (w
celach rozrywkowych, nie liczę zwiedzania), to jeszcze przeżyta z takim
artystą...
Nagranie dzięki uprzejmości znajomej :D
Ja nie byłam w stanie nagrywać, siedziałam z otwartą buzią i łzami w oczach.
I jeszcze to, jak traktuje fanów...
Mnóstwo osób czekało po koncercie - na autografy, zdjęcia, rozmowę.
Z każdym zrobił sobie fotkę, każdemu podpisał, co było do podpisania. Z każdym zamienił słówko.
Przecudowny człowiek.
Dalej jest mi ciężko opowiadać. Wciąż nie umiem znaleźć słów.
Było pięknie...