niedziela, 29 kwietnia 2018

Judyta

Wiem, że nie mam prawa niczego od nikogo wymagać.
I niczego nie wymagam. Najwięcej wymagam od siebie.
Zawsze gdy ktoś potrzebuje pomocy, staram się pomagać.
Gdy ktoś potrzebuje wsparcia, staram się być jeśli nie skałą, to chociaż kamyczkiem, który zapewnia choć odrobinę równowagi, ociupinę stabilizacji.

Nie wiem, jak sobie z tym radzę.
Patrząc na liczbę osób, które w razie potrzeby się do mnie zwracają, chyba całkiem spoko mi to wychodzi.

Dlatego tym bardziej niektóre rzeczy mnie bolą.
Wiem, że to pierdoły, dlatego pewnie nigdy nawet nie zwokalizuję moich myśli.

Ale jako osoba, która czeka na innych, jeśli tego wymaga sytuacja
przykro, że na mnie nikt nie czeka.

A zdarza się to coraz częściej i ze strony dwóch osób, których nie podejrzewałabym o takie zachowanie.
Właściwie od piątku już codziennie.

Wiem, mały stopień.
Wiem, mała skala.
Wiem, nie ma się co przypierdalać.



Tak czy inaczej...
prace nad magisterką trwają. Może się uda. Może nie.