środa, 11 maja 2016

Szalony dzień, szalony tydzień.

Oj, jak ja się cieszę...
dla mnie dzisiaj jest koniec tygodnia :D

W niedzielę pojechaliśmy do Przytocznej, bo pierwsza rocznica śmierci wujka. Cały dzień w rozjazdach, zabawy z Księżniczkami, w nocy nauka na koło.
W poniedziałek kolokwium, potem przegląd autka, potem ubezpieczalnia.
We wtorek najpierw pracka, potem koncert.

Ale o nim później. Bo do tej pory ciężko mi powiedzieć coś, co choćby lekko przybliżyłoby magię wczorajszego wieczoru.

Po powrocie z koncertu siadłam do projektu na teorię prawa. Siedziałam całą noc. Nie spałam ani minuty. 
Przedstawiłam, co miałam przedstawić.
I za 2 godziny pracka :D

Wrócę do domu i położę się od razu spać. Bo jestem padnięta.
Albo pogram najpierw w Layers of fear, pełną wersję :D

A od jutra już luzik. 


Dzieje się. Lubię, jak się dzieje, chociaż ta ilość była zabójcza.

wtorek, 10 maja 2016

Dlaczego dawanie cząstki siebie innym jest fajne?




Każdy z nas jest nieustannie uczniem jednej z najtrudniejszych placówek wychowawczych, zwanej szkołą życia. Jedną z pierwszych ważnych życiowych lekcji jest ta przyjmowana z największym oporem – „TRZEBA SIĘ DZIELIĆ”. We wszystkich przedszkolach, żłobkach i domach rodzinnych słychać wciąż jedną, powtarzaną niczym mantrę opowiastkę, której morał wskazuje, że dzielenie się działa wbrew zasadom matematyki. Bo przecież kiedy podzielimy się smutkiem, jest on dwa razy mniejszy, ale jeżeli podzielimy się radością, to podwójnie się ona zwiększa.
Mimo to zazwyczaj pierwszym skojarzeniem na słowa „dzielenie się” jest to, że trzeba będzie z czegoś zrezygnować. Jeśli mam dwie czekolady, to żeby się podzielić muszę jedną odstąpić. I być może zyskuję dobre samopoczucie, uśmiech drugiego człowieka – ale jednak tracę czekoladę. Tymczasem można dzielić się i nic nie tracić – wystarczy tylko dać innym cząstkę siebie. Można to jednak zrobić na dwa sposoby.

Pierwszym jest obdarowywanie psychiczne. Pisarze, muzycy, malarze, raperzy, tancerze – słowem, artyści wszelkiej maści – tworzą swoje dzieła i niejako zamykają w nich część swoich emocji, przeżyć i część swoich dusz. Wyrażają w ten sposób siebie, ale jednocześnie swoją twórczością wpływają na dziesiątki, setki, a czasem i tysiące osób, kształtując tym samym świadomość i postawę swoich odbiorców. Stają się tym samym niezniszczalni – oddając cząstkę siebie zawartą w utworze żyją wiecznie dzięki tym ideom, które w odbiorcy „zakiełkowały”, a nieraz także otworzyły oczy oraz serca na nowe myśli i doznania.

Drugim natomiast jest obdarowywanie fizyczne. Według organizacji America's Blood Centers (http://www.americasblood.org/about-blood/facts-figures.aspx) krwi potrzebuje 1 na 7 osób hospitalizowanych, a samych Stanach Zjednoczonych rocznie przetacza się jej ponad 70.000 hektolitrów. Natomiast w Polsce statystycznie co godzinę jedna osoba dowiaduje się, że jest chora na białaczkę i jedynym ratunkiem dla niej jest przeszczep szpiku (za DKMS). Dodatkowo w 2015 roku pobrano 1432 narządy od zmarłych dawców (http://www.poltransplant.org.pl/statystyka_2015.html). Oddając krew, szpik czy zgadzając się na pośmiertne dawstwo narządów nic na tym nie tracimy, a dajemy innej osobie szansę na życie. Oddajemy cząstkę siebie – i to nie cząstkę zasłużoną, tylko cząstkę, którą mieliśmy szczęście otrzymać od losu – drugiemu człowiekowi, a w zamian zyskujemy świadomość tego, jak bardzo odmieniliśmy na lepsze jego życie.

Dlaczego więc dawanie cząstki siebie innym jest fajne? 
Bo nic nie tracąc sprawiasz, że ktoś inny zyskuje. Sprawiasz, że świat, w którym żyjemy, staje się ciekawszy, barwniejszy i – przede wszystkim – lepszy.
#DajmyInnymZycie

wtorek, 3 maja 2016

Najdziwniejszy komplement w moim życiu.

Dzisiejszy (właściwie już wczorajszy) dzień obfituje w dziwne sytuacje, które w sumie powinnam uznać za miłe.

Najpierw w empiku (tak, jednak dalej tam pracuję :D)... przychodzi do nas czasem taki Rosjanin w średnim wieku. Ogólnie po polsku nie pogadasz. Musi mi powoli po 3 razy powtarzać, żebym zrozumiała o co mu chodzi. Zazwyczaj pyta o albumy na monety. 
Dzisiaj powiedział mi, że jestem "krasivaya devushka", po czym zapytał mnie, czy nie mam może w domu jakichś starych monet, bo on chętnie przyjdzie do mnie i je weźmie. I czy będę w środę, to on przyjdzie. I jaki mam grafik.

WUT?!

Ogólnie samo to, że mnie tak nazwał jest miłe. Ale trochę niewłaściwe w tych okolicznościach.

< mały offtop >
R. jest takim przekochanym człowiekiem. Najpierw kupił nam wszystkim coś słodkiego zupełnie bez okazji (taki mały gest, a do tej pory mi się micha cieszy), potem nagiął parę przepisików, żeby komuś pomóc. Poza tym jest strasznie inteligentnym i życiowo mądrym człowiekiem. Jak mam z nim zmiany, to godziny lecą mi jak minuty.

Jego żona jest wielką szczęściarą. 
Mało jest już takich mężczyzn.
</ mały offtop >

A potem rozmawiałam z Rafcią. I co mi ten mój świr powiedział?
"Śmiać się z Tobą to jak zesrać się w pojedynkę - po prostu coś wspaniałego"

No i weź tu człowieku bądź poważny z tym chorym pojebem ♥