poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Hello darkness, my old friend!

I've come to talk with you again.

Tytuł nieprzypadkowy. Z trzech powodów.
Po pierwsze: piosenka. Wielki koks i klasyk. W czasach, kiedy bardzo się ze sobą męczyłam, kłóciłam i próbowałam dojść ze sobą do ładu, ta piosenka zawsze w dziwny sposób mi pomagała. Potrafiła zawsze ukoić.
Po drugie: jestem typowo nocnym zwierzęciem. Uwielbiam noc. Ostatnio z R. siedzieliśmy na boisku i ponad 2 godziny siedzieliśmy i patrzyliśmy na gwiazdy (znaleźliśmy Wielki i Mały Wóz, i którąś z niedźwiedzic. Nie pamiętam którą). Więc ciemność jest nijako moim dobrym kumplem.
Po trzecie: długo tu nie byłam i kiedy postanowiłam dziś odwiedzić siebie ( #heheszki ), to najpierw ekran był biały ze względu na ładowanie, a potem strona się włączyła. I z rażącej bieli zmieniła się w mieszankę czerni i ciemnego niebieskiego. Te kilka sekund, w których mój wzrok zaczyna odpoczywać od tej bieli i przystosowuje się do mniej wymagającej czerni są zawsze bardzo kojące.

Tak czy inaczej, zmieniło się sporo.
Jestem już "20% fluent" w francuskim 


Zwiedziłam pół Polski i się w niej absolutnie zakochałam. Wielki rodzinny trip Łódź - Dobromierz - Ojcowski Park Narodowy - Rzeszów - Łańcut - Huta Poręby - Wołódź - Polańczyk - Sanok - Solina - Przemyśl - Szczebrzeszyn - Zamość - Lublin - Nałęczów - Lipce Reymontowskie - Ciechocinek - Włocławek
Absolutna miłość do każdego z tych miejsc, zwłaszcza do Tarnicy - najwyższy szczyt Bieszczadów, ponad 1300m metrów wchodzenia PO SCHODACH. Okropne zmęczenie dawało w kość, ale zdecydowanie było warto. Choćby dla takich widoków:



Z każdego miejsca dodałam na insta nowe zdjęcie, więc jeśli ktoś jest zainteresowany, zapraszam TUTAJ.

Po następne - Przytoczna i 5 dni zabawy z Lilką i Kinią (3 lata i 3 miesiące). Intensywnie... ;)
Zdjęć dzieci jednak dodawać nie będę. Wiadomo - prywatność i tak dalej.

Wreszcie - Szczecin i Biesiekierz z R.
Pojechaliśmy nad Szmaragdowe, poczilowaliśmy i na Bie. 

And last but not least- Catfish! 
Nie widziałam jeszcze filmu o tym, jak Nev został "s'catfish'owany", ale jestem już na 4 sezonie programu. I zbliżam się ku końcowi ;)
To niesamowite, że ludzie tak naprawdę robią! Mam już ściągnięty film, więc może w najbliższym czasie jakoś nadrobię zaległości. Ale specjalnie z tym czekam, aż skończę program, bo boję się, że zmieni się moje postrzeganie Neva. Nie wiem, czego się spodziewać ;)
W ogóle poza ciekawymi przypadkami ludzi, drugim powodem mojego uwielbienia są oczywiście dwaj niezastąpieni prowadzący, Nev i Max ♥♥♥

Ogólnie od jutra (dzisiaj?!) zaczynam kucie do poprawki. Na szczęście mam tylko jedną bitwę w kampanii wrześniowej, ale za to sytą kobyłę. Więc do 7 września będę siedziała z noskiem w Konstytucji ;)


Niby nie ma w tym nic specjalnego, co tu napisałam, ale... tęskniłam za tym. Fajnie jest tak się wypisać, oczyścić głowę z tego wszystkiego...




4 komentarze:

  1. Wielki wóz i wielka niedźwiedzica, i mały w i mała n, to tak jakby to samo, więc w sumie powinniście widzieć obie :D
    Tzn. Wozy są częścią niedźwiedzic, ale nie wiem co dokładnie wchodzi w całe niedźwiedzice

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca to samo. Wielki wóz jest częścią wielkiej niedźwiedzicy, więc doszukaliśmy do wozu inne gwiazdy i nam wyszła niedźwiedzica :P

      Usuń
  2. No to mówie że są częścią :D
    Taka oficjalna niedźwiedzica, czy taka własna? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba oficjalna... :D
      Bardziej chodziło nam o browary w plenerze niż o szukanie niedźwidzic czy innych samic zwierząt na niebie :P

      Usuń