Czuję się ostatnio taka... przepełniona.
Mam miliony rzeczy do robienia i miliony spraw na głowie.
Niby ciągle coś robię, a w sumie niewiele z tego wychodzi.
Cały czas ostatnio lecę na farcie. Chociaż wszystkim mówię, że uczyłam się od czwartku samorządów, uczyłam się ich dopiero w niedzielę. I zaliczyłam.
Kłamczuszek...
W człowieku wzbiera myśl,że skoro tyle już na farcie przejechałam, to przecież kolejny raz nie zrobi różnicy. Skoro los się tyle do mnie śmiał, to czemu teraz ma przestać?
I to uzależnia. Myśl o tym, że i tak wszystko rozgrywa się "ponad moją głową", że na nic nie mam tak naprawdę wpływu.
A strasznie chybotliwy jest ten fart ;)
Więc jednocześnie czuję, że mam farta i nie ma się co spinać.
A z drugiej chyba jednak powinnam się zacząć uczciwie uczyć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz