wtorek, 19 stycznia 2016

The best right in a million wrongs.

Czuję się ostatnio taka... przepełniona.

Mam miliony rzeczy do robienia i miliony spraw na głowie.
Niby ciągle coś robię, a w sumie niewiele z tego wychodzi.

Cały czas ostatnio lecę na farcie. Chociaż wszystkim mówię, że uczyłam się od czwartku samorządów, uczyłam się ich dopiero w niedzielę. I zaliczyłam.
Kłamczuszek...

W człowieku wzbiera myśl,że skoro tyle już na farcie przejechałam, to przecież kolejny raz nie zrobi różnicy. Skoro los się tyle do mnie śmiał, to czemu teraz ma przestać?

I to uzależnia. Myśl o tym, że i tak wszystko rozgrywa się "ponad moją głową", że na nic nie mam tak naprawdę wpływu.

A strasznie chybotliwy jest ten fart ;)


Więc jednocześnie czuję, że mam farta i nie ma się co spinać.
A z drugiej chyba jednak powinnam się zacząć uczciwie uczyć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz