wtorek, 19 kwietnia 2016

8000+

Dzieje się tak wiele, że nie mam sił.
Nie mam sił by opisywać.
Ale dzieje się dobrze, więc chłonę całą dobroć, jaka ostatnio do mnie dociera (albo zgodnie z karmą wraca ;) ) i rozkoszuję się nią. W biegu, ale rozkoszuję się ;)

Przede mną ostatnie 4 dni pracy w Empiku.
Dziwnie mi z tym. Z jednej strony się cieszę, bo miałam w kwietniu tak mało czasu i siły dla siebie, że nawet nie było chwili na jakiś pełen odpoczynek, relaksującą kąpiel czy nawet porządny zabieg dla ciała. Ale z drugiej... polubiłam tych ludzi :)
Wszyscy są tam tak sympatyczni, tak wyluzowani... będzie mi ich troszkę brakować ;)

Ale przerwę chciałam zrobić sobie tylko na maj i czerwiec. W lipcu i sierpniu chciałam tam wrócić. Zarobić trochę grosza na Erazmusa... co to którego dalej nie mam stuprocentowej odpowiedzi xD
Mam już nominację na wyjazd, ale to mnie jeszcze nie uspokaja. Potrzebuję informacji o zakwalifikowaniu się, żeby odetchnąć spokojnie ;)



Ale o co chodzi z tytułem...?
Otóż minęło równo 8000 dni, od kiedy pojawiłam się na tym świecie :)

Moje 8000 dni na ziemi było różne.
Było w nim pełno chwil dobrych, pełno chwil złych.
Był śmiech, był płacz, była beztroska, był ból, było szczęście, były myśli samobójcze, były pozytywne zaskoczenia i były rozczarowania.
Ale nie żałuję żadnego z nich. Dzięki każdemu z tych przeżyć jestem tym, kim teraz jestem.


Ogólnie o wiele bardziej podoba mi się pomysł obchodzenia tysięcznic dnia urodzin niż urodzin per se.
Ma dla mnie przede wszystkim znaczenie sentymentalne. I filozoficzne :D

Można obchodzić urodziny i uważać je za najważniejszy dzień w roku.
Ale ja wolę obchodzić dzień 8000, dzień 8001, dzień 8002 i każdy z nich traktować z równą wyjątkowością.
Bo każdego dnia dziękuję za to, że jestem w tym miejscu, w którym teraz jestem i każdy dzień jest tym wyjątkowym, najważniejszym dniem.

I tego będę się trzymać :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz