niedziela, 10 kwietnia 2016

Gonna chase the moon 'till the blood come out.

Od ostatniego wpisu minęły ponad 3 tygodnie, a ja nie mogę uwierzyć, jak wiele się zmieniło w moim życiu od tego czasu...!

Przede wszystkim - KONCERT ♥
Wyszło tak zajebiście, że brak mi słów. Jak najbardziej warto było zapieprzać przez ten miesiąc dla takiego efektu. A próby niektórych w przywłaszczaniu sobie sukcesu czy nazywaniu mnie, Agnieszki i siebie "trzema głównymi organizatorkami", gdy w rzeczywistości nic się nie zrobiło - zostawiam to bez komentarza, tylko z lekko drwiącym uśmiechem. Ważne jest, że my wiemy jaka jest prawda. 

Ale wydarzenie było wielkim sukcesem. Nie wydaliśmy na to wiele (większość dostaliśmy od sponsorów), a zebraliśmy prawie 5 tysięcy dla zwierzaczków ze schroniska. Plus karmy i akcesoria, które ludzie nam przynosili. 
Jest pięknie :)


Po drugie - wykreśliłam jedną toksyczną osobę ze swojego życia. I czuję się z tym świetnie :)
W końcu nie duszę się w żadnej relacji. 


Po trzecie - Erazmus... nie chcę mówić za wiele, żeby nie zapeszać, ale też wszystko idzie ku dobremu ;)



A z mniejszych rzeczy, to Layers of fear. Jezu, jaka ta gra jest dobra!
Dobra, bo zrobiona przez Polaków ;)

Grałam na razie w wersję Early Acces, ale już wciągnęłam edycję kolekcjonerską tej gry na listę prezentów urodzinowych ;)



A teraz siedzę w domu z zapaleniem krtani :D
Więc odpoczywam sobie, kuruję się i dużo czytam ;)
Lepiej mogłoby być tylko, gdybym mogła mówić :D
Ale nie narzekam, korzystam z odpoczynku, póki mogę ;)

Said - oh yeah! That sugar gonna bring me back to life :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz