środa, 11 maja 2016

Szalony dzień, szalony tydzień.

Oj, jak ja się cieszę...
dla mnie dzisiaj jest koniec tygodnia :D

W niedzielę pojechaliśmy do Przytocznej, bo pierwsza rocznica śmierci wujka. Cały dzień w rozjazdach, zabawy z Księżniczkami, w nocy nauka na koło.
W poniedziałek kolokwium, potem przegląd autka, potem ubezpieczalnia.
We wtorek najpierw pracka, potem koncert.

Ale o nim później. Bo do tej pory ciężko mi powiedzieć coś, co choćby lekko przybliżyłoby magię wczorajszego wieczoru.

Po powrocie z koncertu siadłam do projektu na teorię prawa. Siedziałam całą noc. Nie spałam ani minuty. 
Przedstawiłam, co miałam przedstawić.
I za 2 godziny pracka :D

Wrócę do domu i położę się od razu spać. Bo jestem padnięta.
Albo pogram najpierw w Layers of fear, pełną wersję :D

A od jutra już luzik. 


Dzieje się. Lubię, jak się dzieje, chociaż ta ilość była zabójcza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz