czwartek, 10 września 2015

Madeleine, elle aime tant ça

Jeśli chodzi o egzamin - na pewno widać w mojej pracy było to, że zaczęłam uczyć się w czwartek, a w poniedziałek go pisałam ;)
Ale ogólnie rzecz ujmując nie jest źle. Na każde pytanie odpowiedziałam na całą stronę. Na kazusie sobie pośmieszkowałam przesadną językową i merytoryczną starannością (ale zostałam sprowokowana przez profesora, który w kazusie też śmieszkował! No proszę, partia "Kukiz Forever" oraz jej lider, który jest również wybitnym kabareciarzem? To było tak pięknie współgrające z jego tekstami z wykładów, że aż słyszałam jego głos, jak czytałam kazus :D )
Wyniki w poniedziałek ;)

_________________________________________________________________________________

Od jakiegoś czasu postanowiłam doedukowywać się w kwestii horrorów. Jestem od paru lat wielką fanką Krzyku (i niezwykłej Courteney Cox, która z każdą częścią wygląda jeszcze bardziej plastikowo ).
Przed egzaminem obejrzałam sobie Cybernatural i Smiley.

Cybernatural
Ogólnie ciekawa formuła, ale trailer zdradził prawie wszystko. Widzimy po kolei, które osoby "znikają", widzimy jakie dwie osoby zostają na koniec. Jedynym nieujawnionym szczegółem jest to, kto film wpuścił do sieci, a kto go nakręcił.
Fajna akcja z drukarkami, poza tym nieco wyblakłe, mało wyraziste.

Smiley
Aktorstwo jak z jasełek w szkole podstawowej. Wyjątkami byli Shane Dawson i Roger Bart. 
Shane'a kocham przez jego twórczość na youtubie (choć nie do końca rozumiem jego rozterki jeśli chodzi o biseksualizm. Ale być może jest to typowo męski problem. Zawsze dwóch całujących się facetów jest większą sensacją niż dwie całujące się laski. Może właśnie o ten społeczny ostracyzm mu chodzi...) i za świetny film "Not cool".
Sam motyw Smileya bardzo ciekawy, jedna z wielu miejskich legend, która wydaje się być prawdą. I tak jak screamery są zrobione wręcz odpychająco (zupełnie niezsynchronizowane i przewidywalne), tak zakończenie jest zrobione wręcz PERFEKCYJNIE. (Poza dodatkową sceną po napisach, ale uznam, że jej nie było :D  )



A teraz wszystkie "Piątki 13-go" ;)
Mam już dwie części za sobą, jutro lecimy z trzecią ;)


_________________________________________________________________________________

Kolejna francuska inspiracja

To niesamowite uczucie, kiedy wchodzisz na stronę Édith Piaf na Spotify, wchodzisz w "podobnych artystów", zaczynasz przesłuchiwać i okazuje się, że znasz te wszystkie piosenki, tylko z polskimi słowami!
I to jeszcze te piosenki w większości są wykonywane przez mojego ukochanego Michała Bajora.

A tu się okazuje, że całą zasługę za całe mnóstwo piosenek, które przewijają się przez moje życie już od samego początku przejmuje ten pan - Jacques Brel


A w dodatku moje ego zostało podłechtane faktem, iż znalazłam piosenkę jego autorstwa o swojej imienniczce ;)
I tak jak z piosenką o Magdalenie zespołu VOX się (niestety) utożsamiam, tak z tą niestety nie. Choć z pierwszą częścią piosenki utożsamić by się było miło :)


PS. Uwielbiam bzy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz