Moja hipochondria momentami mnie przerasta. I przeraża jednocześnie.
Na Internecie (w komentarzach pod tym postem) znalazłam gościa, który miał wytatuowane "301.83"
Nie zrozumiałam o co chodzi. Wpisałam więc tę liczbę w Google.
Pierwszym wynikiem był artykuł w wikipedii.
Pierwszym wynikiem był artykuł w wikipedii.
Siedzę. Czytam. Identyfikuję się.
To w sumie smutne.
Po pierwsze, że identyfikuję się tak bardzo.
Po drugie, że identyfikuję się tak łatwo.
I mean... że tak łatwo jest mi uwierzyć, że na coś cierpię.
___________________________________________________________________
Ostatnio coraz bardziej się wycofuję,
Chciałabym pójść na konkurs z prawa karnego. Ale boję się, że się zbłaźnię.
Chciałabym się udzielać w kole prawa administracyjnego, ale boję się publicznych wystąpień. No i boję się, że się zbłaźnię.
Chciałabym też bardziej aktywnie uczestniczyć w zajęciach na uczelni. Ale za każdym razem boję się, że się wygłupię, powiem coś nie tak. No i że się zbłaźnię.
Coraz ciężej jest mi wychodzić z mojej "comfort zone". Nie chce mi się już czasem starać, bo wiem, że i tak mi nie wyjdzie.
Brakuje mi odwagi i nie bardzo wiem, jak mogłabym ją zyskać.
Ale chyba już dość. Nie chcę dłużej kryć się w przytulnej skorupce. Czas chyba podjąć wyzwanie. Nawet nie z odwagi, ale z frustracji z jej braku.
Każda motywacja jest dobra, żeby w końcu się przełamać :)
Bo strach jest iluzją.
A iluzjom nie ma co się poddawać :)
Even if it's the last thing we do together
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz