niedziela, 20 grudnia 2015

Still my heart goes...

Czuję się tak przedziwnie.

Nie wiem w sumie do końca co czuję.

Z jednej strony moja paranoidalna wewnętrzna Madzia bardzo się boi. Tak samo jak bała się przed Andrewsami. 
Że to wszystko to tylko jakiś podstęp, żeby mnie tylko dobić i upokorzyć. Że znowu zaufam, a potem dostanę po dupie.

A z drugiej jest tak... naturalnie. Czuję, że jest tak, jak powinno być. 
Wciąż za bardzo mi zależy, żeby odpuścić i nie próbować tego odbudowywać.

Bo chcę to odbudować. Dlatego jestem w stanie zaryzykować, że znów zostanę zgnojona.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz