czwartek, 20 listopada 2014

***

Uff. Jestem już spokojniejsza.
Od niedzieli Ciocia zaczyna terapię.
Lekarz mówi o dużych szansach na pozbycie się tego gówna.


A dzisiejszy dzień był... dziwny.
Powinnam być smutna, bo D. w ostatniej chwili odwołała nasze spotkanie na kawę i pogaduchy.
Ale nie jestem.

Nie to, że mi nie zależy. Po prostu rozumiem, że studia są ważniejsze.
Trochę mi szkoda, ale rozumiem.


Nie wiem czego to kwestia, ale teraz czuję jaki mały płomień, gdzieś tam w środku. 
Kojący i rozczulający płomień.

Jest mi dobrze :)
Błogo i spokojnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz