sobota, 22 listopada 2014

Suko, proszę! Jestem bajeczna.

Dzisiejszy dzień upłynął definitywnie pod wielkim, neonowym, posypanym brokatem znakiem "Bitch, please! I'm fabulous!"

Położyłam się około 1. Nie mogłam spać. Około 3 postanowiłam, że dosyć tego dobrego. Wstałam i obejrzałam "Mr Nobody".
Jestem tym filmem absolutnie oczarowana, mimo długości.
(Należę do tego typu osób, dla których filmy powinny trwać maksymalnie półtorej godziny. Potem już jest mi się ciężko skupić i bardziej domęczam film niż go oglądam).
Wpół do szóstej skończyłam i położyłam się spać...

Wstałam o 9.30, ogarnęłam się i pojechałam z Tatą do garażu.
I prawie sama wymieniłam opony na zimowe!


No, z maluteńką pomocą Rodziciela. I to nic, że lewarek mi się w pewnym momencie osunął i niemal rozpierrrrrrdoliłam zbiornik gazu. Nieważne!
Pojechaliśmy jeszcze na stację, ciśnienie w oponach sprawdzić, a potem do domu.

Wróciliśmy i siadłam do notatek.

Po raz pierwszy - absolutnie PIERWSZY - w  mojej studenckiej karierze mam wszystkie. Notatki. Na. Bieżąco.

Dla osób zorganizowanych to może być mało, ale dla Madzi, wiecznego życiowego nieogara, któremu zawsze czegoś brakuje, to naprawdę wielki big deal, jakby to powiedziała Urbańska.

Jakoś tak... dobrze wszystko mi dzisiaj idzie :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz