czwartek, 13 listopada 2014

Sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem i śrubokrętem.

Wykłady tak bardzo nudne...

Ale za to parę innych rzeczy zapewnia mi rozrywkę :D
Jest śmiesznie. Serio, cała sytuacja zamiast mnie martwić, bawi mnie niezmiernie. 
Bawi mnie to, że najpierw otrzymuję długie wiadomości o tym, byśmy nie mówiły o sobie gówien za plecami, a potem słyszę, jak w przerwie wykładu obrabia mi dupę :D

Ale to dobrze.
Czuję się w końcu wolna. Nieograniczona gównianymi konwenansami.

Sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem i śrubokrętem ;)

Myślałam, że będzie bolało. Ale czuję taką lekkość. Jest mi tak dobrze i ... szczęśliwie. Nie patrzę już z nienawiścią. Nie patrzę z żalem. Już nawet nie szukam spojrzenia, nie wyłapuję żadnych znaków.

Jeśli patrzę w ogóle, to tylko z obojętnością i litością.
Zaiste, smutne musi mieć życie ktoś, kto tak się zachowuje i trzyma w sobie taką gorycz.

Aż prawie mi jej żal. Z tym, że wcale nie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz