Wciąż i wciąż francuski do mnie wraca.
Jaram się nim niemożebnie ;)
Dzisiejszy dzień jest... wow.
Nie mogłam w nocy spać, bo się bałam kolokwium. Wstałam o 6, pojechałam na uczelnię, tam popanikowałam, że "JA KURWA NIC NIE UMIEEEEEEM!".
Po napisaniu czułam się megaźle. Wszędzie widziałam swoje błędy, już nie pamiętałam co gdzie zaznaczyłam, zaczęłam się denerwować i ogólnie byłam złej myśli.
To znaczy wiedziałam, że zaliczę (na 25 punktów 15 było z testów, które mgr Bożek nam dał na zajęciach, a miałam jeszcze 5 punktów z aktywności), tylko myślałam, że będzie 3... maksymalnie 4.
Mam 5 ♥
I w dodatku 2 punkty przeszły mi na następne koło.
Jak mówił wyniki, to najpierw myślałam, że to wyniki dla drugiej Magdy z grupy. I zazdrość w głowie, "O, piątkę ma. Smutek trochę...".
Aż Patryk nie szturchnął mnie w ramię z szokiem i mi nie powiedział, że to ja :D
Być Madzią = nie ogarniać życia.
Ale za to jest dużo niespodzianek po drodze :)
Tak czy inaczej jestem zmęczona, ale te wyniki pozytywnie nakręciły mnie na kolokwium z prawa karnego ;)
Więc siadam do nauki, żeby z niego też dostać 5 :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz