środa, 10 grudnia 2014

Śnieg...

Nienawidzę tych pierwszych śniegów.
Nie jest dość zimno, żeby zachowywał się jak normalny, dobrze wychowany zimowy śnieg. Taki z dobrej chmurki, z rodziny z tradycjami. Śnieżyce, zaspy i te sprawy.
Taki dobrze wychowany śnieg pięknie leży, można z niego robić śnieżki, lepić bałwana, a i do tego ślicznie wygląda. Taka biała kołderka przykrywająca świat (zawsze bawiło mnie ta metafora. Kołderka, pierzynka... przywodzą na myśl ciepło, przytulność. A weźcie się kurwa przykryjcie śniegiem. Wygrzejecie się po cholerze).

A taki śnieg jak ten dzisiejszy to ten wandal wśród opadów atmosferycznych. Jest jeszcze za ciepło na śnieżną pogodę. Pada to, spada na ziemię, a po 3 minutach już jest z niego błoto. Ani się bawić, ani nic.
Najbardziej bezsensowny rodzaj śniegu.

Wciąż ♥, ale bez sensu to wszystko...
 

Anyway, rozpierdala mnie ten serial paradokumentalny z TVNu, "Szkoła".
Patola w czystej postaci. "Tata nie chce się zgodzić, żebym śpiewała w zespole rockowym. Chce, żebym ciągle uczyła się gry na skrzypcach. Co mogę zrobić... WIEM! Złamię sobie palec! Przyjaciółko, przybądź na pomoc i złam mi go!"
What the actual fuck?


A moi rodzice w dużym pokoju kłócą się, czy jakieśtam prawo obowiązuje w Polsce... i słyszę tylko
- tak, bo to umowa międzynarodowa!
- nie, bo to nie polska ustawa!

I cicho modlę się, żeby nie zawołali mnie do rozstrzygnięcia.
Bo nie mam zielonego pojęcia, czy to obowiązuje, czy nie :<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz