Ostatnio nie mam czasu na sen.
Znaczy czas mam. Około północy kładę się spać, około 3 przysypiam, budzę się, zasypiam, budzę się, zasypiam...
jestem chronicznie przemęczona.
Prześladują mnie mętne torsje bezsenności.
Ale pomimo zmęczenia, jestem relatywnie zadowolona.
Niezapowiedzianą wejściówkę z prawa cywilnego napisałam prawie w 100% dobrze, zapomniałam jedynie o tym, że przy miejscu zamieszkania w aspekcie animusa (woli, wiązania swoich życiowych decyzji z określonym miejscem) nie potrzeba wyraźnego oświadczenia woli, wystarczy...
po co ja to piszę...?
Jednej rzeczy zapomniałam. Na tym skończmy.
Aktualnie moje myśli krążą wokół kolokwium z finansowego (zabrakło mi jednego punktu z aktywności, żeby być zwolniona z kolokwium, tyle przegrać), kolokwium z karnego, prezentacji z karnego, prezentacji z MPP, certyfikatu z angielskiego...
Staram się ogarniać wszystko. Jak na razie nieźle mi idzie, ale dziko niesatysfakcjonującym kosztem.
Oddam nerkę i pół wątroby za kilka dni, w ciągu których nie musiałabym wstawać z łóżka.
Idę po kawę i do roboty.
W końcu trzeba być twardym, a nie "miętkim" ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz