wtorek, 23 grudnia 2014

Świąteczny stan przedgorączkowy

Ojejku...

Zajechaliśmy do Biesiekierza. Stęskniłam się za tym miejscem :)
Nigdzie indziej nie znajdę takiego pomnika ziemniaka ani takiej wysokiej dawki miłości na metr kwadratowy.

Tutaj bardziej niż gdziekolwiek indziej mi się chce.
Chce mi się iść na wieczorny, a nawet nocny spacer.
Chce mi się uczestniczyć w tych wszystkich obrzędach.
Chce mi się być z nimi wszystkimi.
Chce mi się być częścią.
Chce mi się żyć.

Biesiekierz jest moim remedium na zmęczenie duszy.
To takie miejsce, w którym jest wi-fi, jest telewizja, jest internet, jest wszystko - a ja tak bardzo nie mam ochoty z tego korzystać.
Chce być duchem, a nie tylko ciałem.

Za to kocham to miejsce.
I mogę spędzić wieczór nad roladą szpinakowo-łososiową, sałatkami, gołąbkami...
I tak będę szczęśliwsza niż gdziekolwiek indziej na świecie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz